SERE2 – Chrześcijańskie unikanie
Drugim elementem kursu SERE jest unikanie. W wojskowości to słowo odnosi się do umiejętności pozostania niewykrytym przez siły wroga tak długo, jak tylko się da. A jakie ma to przełożenie na poszczenie?
Jak już parę razy pisałem, przeżywanie Wielkiego Postu ma jeden cel – dotrwanie do Wielkanocy. Kulminacyjnym momentem, w którym jeden okres liturgiczny przechodzi w drugi, jest Msza Święta Wigilii Paschalnej. Ta, według mnie, najpiękniejsza liturgia w roku składa się z paru elementów. Jednym z nich jest odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Każdy, kto w Wielką Sobotę wieczorem pójdzie do kościoła (albo włączy sobie transmisję), będzie mógł, między innymi, odpowiedzieć na pytanie:
Czy wyrzekasz się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby cię grzech nie opanował?
Od razu mówię, że to, co teraz napiszę, to tylko moja interpretacja i nie zdziwię się, jeśli uznasz to za naciągane.
Z tego przyrzeczenia wynika dla mnie, że Katolik powinien unikać tego, co prowadzi do grzechu. Czyli, innymi słowy, mamy unikać pokus. Zobowiązujemy się (zwykle ustami rodziców) do tego w czasie Chrztu, zwykle raz w roku odnawiamy to przyrzeczenie, więc potraktujmy te słowa poważnie.
Nie będę też ściemniał, że zwykle moje podejście do pojawiających się pokus mógłbym streścić „O, jakaś pokuska, trzeba się przyglądnąć żeby zobaczyć, o co w niej chodzi”. Więc jeśli chodzi o kwestię unikania ich, totalnie leżę.
To tak, jakby ukrywający się na wrogim terytorium żołnierz stwierdził: „O, tam jest jakieś zgrupowanie nieprzyjaciela. Podejdę i zobaczę, czy by nie dało się wejść do ich sztabu po mapy i kompas, a wracając zahaczyć o kuchnię po coś do jedzenia”. Jasne, to bardzo dobre podejście w przypadku specjalsa wykonującego głębokie rozpoznanie, ale w przypadku choćby zestrzelonego pilota – raczej średni pomysł.
I podobnie średnim pomysłem wydaje mi się takie podejście w przypadku życia duchowego. Problem w tym, że (przynajmniej mnie) nikt nie uczył tego, jak naprawdę radzić sobie w życiu z pokusami. Jasne, wiele razy słyszałem, że się pojawiają i prowadzą do złego, ale co z nimi robić – już nie. Kiedyś myślałem, że pokusy trzeba całkowicie ignorować, jakby ich nie było. Albo – jak wspomniałem – badać żeby dowiedzieć się, o co w nich naprawdę chodzi. Nie wiem dlaczego, ale jakoś taką edukację w zakresie rozpoznawania duchowego otrzymałem.
Dzisiaj chciałem Cię zachęcić do zastanowienia się, jak to „unikanie wszystkiego, co prowadzi do złęgo” wygląda w Twoim życiu. To będzie dobry punkt wyjścia przed dwoma kolejnymi wpisami, w których więcej napiszę o tym, jak to nasze unikanie powinno wyglądać. Ale dzisiaj nie chcę zostawić Cię z pustymi rękami i podzielę się z Tobą czymś, co zrewolucjonizowało moje myślenie o pokusach. Przepraszam, jeśli dla Ciebie to będzie oczywisty banał.
Mniej-więcej dziewięć lat temu pierwszy raz usłyszałem o innym podejściu do pokus. Było to przy okazji omawiania wstępu do medytacji ignacjańskiej w duszpasterstwie. Chodziło o to, żeby przed samą medytacją na chwilę usiąść w ciszy i pozwolić wszystkim myślom przepływać. Zauważać każdą, która się pojawia, ale nie skupiać się na żadnej z nich. Po prostu pozwolić im odpłynąć w swoją stronę i przez to się wyciszyć.
Myślę, że to bardzo dobry punkt wyjścia do wielkopostnego unikania pokus: gdy zauważysz w sobie jakąś pokusę odnotuj, że ona jest i tyle. Nie uciekaj od niej na siłę, nie staraj się od razu z nią walczyć (zarówno opór, jak i ucieczka jeszcze pojawią się w naszym kursie SERE), nie skupiaj się na niej, nie próbuj dociec o co w niej chodzi, a jedynie miej pełną świadomość, że ona tam jest. Tak, jak dobrze ukryty żołnierz – jeśli zauważy patrol przeciwnika, który nie powinien się do niego za bardzo zbliżyć, będzie po prostu czekał. Próba ucieczki, zmiany kryjówki, czy atak na tym etapie może pogorszyć jego sytuację. Wystarczy zauważyć, że ten patrol jest, zapamiętać gdzie poszedł, i tymczasowo zostawić go w spokoju.
Tak więc pierwsza zasada mądrego unikania: jeśli pojawia się pokusa, nie panikuj. Zauważ ją, ale pamiętaj, że niekoniecznie musisz z nią coś zrobić akurat teraz. Zwłaszcza, że to nie pokusy i grzech mają budować Twoją perspektywę Wielkiego Postu.
Na dzisiaj tyle – w następnym wpisie powiem co robić, gdy pokusy stają się bardziej natarczywe i wchodzą z Tobą na kurs kolizyjny.
SERE to cykl na Wielki Post 2021 – ograniczony czasowo i tematycznie. Jeśli chcesz odkryć mojego bloga w pełni, zapisz się na newsletter.