
Czy Twoje sukcesy się liczą? (1 Kor 13, 1-3)
Słyszałem ostatnio historię faceta – lekarza – który przystąpił do kwalifikacji do zespołu wsparcia jednej z jednostek Wojsk Specjalnych. Przeszedł testy sprawnościowe i wyjechał na test terenowy (krótszy odpowiednik selekcji). Po półtorej dnia – w połowie kwalifikacji – odpadł. Chyba nie zmieścił się w oknie czasowym na którymś z odcinków, ale tego już nie pamiętam. Po kilku tygodniach dostał jednak telefon, że został przyjęty do zespołu wsparcia i teraz przygotowuje się do zostania żołnierzem (chociaż nie operatorem) Wojsk Specjalnych. Dziwne? Jeśli zastanowisz się nad tym, co pisał św. Paweł – taka historia będzie dla Ciebie czymś oczywistym.
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
Hymn o miłości św. Pawła jest jednym z najbardziej „otrzaskanych” fragmentów Pisma Świętego, które znamy. Czytany na wielu ślubach, znany z telewizji… po prostu „nuda”. Sam stwierdziłem, że gdy słyszę „Gdybym mówił…”, często przełączałem się na automat mówiący w myślach słowa św. Pawła, ale myślący o czymś zupełnie innym. Dlatego ostatnio postanowiłem się z nim zmierzyć i chciałem podzielić się z Tobą ciekawym odkryciem.
Wiesz, że miłość jest łaskawa, cierpliwa, nie zazdrości, współweseli się z prawdy i nigdy nie ustaje? Super! To teraz popatrz na swoje CV. Czy możesz powiedzieć, że każdy z Twoich sukcesów, który tam wpisałeś, osiągnąłeś z miłością albo z miłości? Ja zauważyłem, że w przypadku wielu moich osiągnięć tak nie było. I myślę, że właśnie takie sytuacje miał na myśli św. Paweł pisząc wstęp do charakterystyki miłości.
Te słowa zwykle traktowałem właśnie jako wstęp, więc nie skupiałem się na nich. Po miesiącu pracy z Hymnem o Miłości zauważyłem, od czego św. Paweł tak naprawdę zaczyna opis miłości: wszystko, co zrobiliśmy bez miłości, się nie liczy. Nabyte kompetencje, zdobyta wiedza, wiara, poświęcenie dla innych – to wszystko jest nic nie warte, jeśli nie osiągnąłeś tego z miłością.
Pisząc Pierwszy List do Koryntian, Apostoł Narodów chciał uspokoić wyprostować pewne błędy, które zaczęły narastać w pięcioletniej wspólnocie Chrześcijan w Koryncie. Jedną z takich spraw była hierarchia uczniów, którą Koryntianie chcieli ustalać na podstawie otrzymanych charyzmatów. Niektórzy dostali dar prorokowania, inni mówienia językami aniołów, inni wiedzę – i zaczęli się kłócić, który z nich jest najlepszy. Inni, którzy tego nie potrafili, pewnie oddawali wszystkie swoje pieniądze na biednych albo zbyt ekstremalnie pościli. Stawka była wysoka – w końcu kiedyś Apostołowie wybiorą biskupa, który będzie kierował całą wspólnotą. A może najlepszych św. Paweł zabierze na kolejną podróż misyjną?
Apostoł Pogan odpowiada Koryntianom wprost: od efektów ważniejsze jest, z jakim nastawieniem pracujesz. A każdy sukces, którego nie osiągnąłeś pracując z miłością, nie liczy się. Tego Ci nie powiedzą trenerzy na szkoleniach. Nie przeczytasz o tym w książce o zarządzaniu. Św. Paweł w moim myśleniu o motywacji zrobił rewolucję.
Rada św. Pawła może być lekarstwem dla każdego, kto bierze udział w wyścigu szczurów. Lekarstwem na poczucie zabieganie i powtarzanie wszystkim „nie mam czasu”. Do bycia najlepszym nie trzeba odkreślać wszystkich zadań na liście „tudusów”. Możesz nawet nic nie osiągnąć. Ale jeśli podejmując próby i wyzwania kierowałeś się tylko miłością – to nikt nie uzyskał lepszego wyniku, niż Ty. Dlatego w Wojskach Specjalnych woleli lekarza, który nie ukończył kwalifikacji, ale przystąpił do niej z miłości do Polski niż takiego, który wszystko ukończył z innym nastawieniem. Tak się wybiera najlepszych i oni to wiedzą.
Myślę, że do tego tematu kiedyś jeszcze wrócę, jak lepiej go przepracuję. Póki co zachęcam Cię, żebyś zrobił dzisiaj dowolną, nawet najmniejszą rzecz, z miłością. Bez myślenia o tym, jaki będzie tego efekt.
Jeśli znajdziesz czas, popatrz też na swoje CV i wykreśl te sukcesy, w czasie osiągania których nie kierowałeś się miłością. Zostało Ci coś?
Prawie sześć lat po opublikowaniu tego wpisu widzę, że prowadzę tego bloga z miłości. Jeśli chcesz mi w tym towarzyszyć i zobaczyć, do czego jeszcze On mnie pchnie, zapisz się do newslettera.

