Zapomnij o przykazaniach (Mk 10, 2-16)
Przykazania Boże to dość kontrowersyjna sprawa. Jako Chrześcijanie wałkujemy je od dwóch tysięcy lat – a Żydzi robią to nawet od jakichś trzydziestu dwóch wiekó – i jakoś cały czas nie możemy ustalić, gdzie faktycznie są wyznaczone przez te dziesięć zdań granice. Poza tym, to że Bóg zostawił Mojżeszowi tablice, na których dziesięć razy napisał „nie” jest jednym z podstawowych argumentów osób, które nie chcą głębiej wchodzić w Chrześcijaństwo. A skoro tyle z nimi problemu, to może by tak o nich… zapomnieć?
Faryzeusze przystąpili do Jezusa, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: „Co wam przykazał Mojżesz?” Oni rzekli: „Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić”. Wówczas Jezus rzekł do nich: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela”. W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: „Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo”. Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je.
Dzisiejsza dyskusja Jezusa z faryzeuszami sięga dla mnie o wiele głębiej, niż do nierozerwalności małżeństwa (co nie znaczy, że ten temat nie jest ważny – jest, nawet bardzo). To rozmowa o stosunku Chrześcijan do Prawa.
Trzeba zauważyć że Jezus, odpowiadając na pytanie o możliwość oddalenia żony, nie wdaje się w dyskusję na temat interpretacji Prawa czy wagi poszczególnych przepisów. Nie powiedział, że Żydzi mogą zapomnieć o którymkolwiek wersecie Pięcioksięgu. Tak, jak zapowiedział na początku swojej działalności, częścią Jego misji było wypełnienie Prawa (Mt 5, 17-18):
Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę. bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni.
Właśnie w duchu wypełnienia Prawa – a nie tylko jednego z jego przepisów – odczytuję dyskusję o rozwodach. Jezus, odpowiadając faryzeuszom, odnosi się do stworzenia świata – do tego, jak było w Raju. A zarazem do tego, jaki stan ma przywrócić swoją Śmiercią, Zmartwychwstaniem, a w końcu powtórnym przyjściem. Powiedział jak było na początku i jak będzie, gdy skończy się ta rzeczywistość, w której potrzebujemy Prawa. Tym samym pokazuje nam, z jakiej perspektywy Chrześcijanie powinni patrzeć na przykazania. Jest to perspektywa nieba, czyli bliskości Boga. Jak z tego punktu widzenia wygląda 10 przykazań?
Nie zastanawiaj się, czy możesz oddalić żonę albo wdać się w romans. Żyj tak, jakbyście byli stworzeni jednym ciałem.
Nie rozważaj, czy Twoje pożądanie już jest grzeszne albo od jakiej kwoty kradzież jest faktycznie zła. Żyj ze świadomością, że Bóg daje Ci wszystko, czego potrzebujesz.
Nie analizuj, czy wczoraj w plotkach trochę za bardzo nie podkoloryzowałeś jakiegoś wydarzenia. Żyj prawdą – czyli tym, co jest.
Nie dociekaj, czy palenie papierosów narusza piąte przykazanie. Żyj celebrując życie swoje i wszystkich innych stworzeń.
Nie miej rozterki, czy okazujesz wystarczającą cześć swoim rodzicom. Żyj w świadomości, że Bóg jest naszym Ojcem i że wszyscy jesteśmy Jego dziećmi.
Nie głów się, czy wystarczająco celebrujesz niedzielę albo czy możesz wracając ze Mszy kupić kabanos, żeby nie jeść tylko suchego chleba przez resztę dnia. Żyj codziennie w pełni zachwytu nad tym, co stworzył Bóg.
Nie dyskutuj o tym, czy powiedzenie „O Jezu!” jest braniem Imienia Boga nadaremno. Żyj tak, żeby każda Twoja modlitwa była prawdziwą rozmową z Nim i służyła budowaniu Twojej relacji z Ojcem.
I w końcu nie dumaj nad tym, czy nie uprawiasz bałwochwalstwa przed telewizorem. Po prostu żyj w bliskości z Bogiem i traktuj Go jako swojego Tatę.
No właśnie, Tatę. Czy nawet Tatusia, bo raczej tak powinniśmy tłumaczyć słowo „Abba”. Na zakończenie dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi:
Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego.
Bez tej relacji Ojciec-dziecko nie wejdziemy do królestwa Bożego, choćbyśmy nie wiem jak zgłębiali tajniki teologii, pościli i się modlili. Bo zwyczajnie po ludzku jesteśmy słabi i w końcu wybierzemy grzech. Jeśli w takiej sytuacji nie będziesz potrafił przyjść do Ojca w niebie i powiedzieć
Tato, ja wiem, że przegiąłem, ale przytul mnie
to wszystkie te mistrzostwa w życiu duchowym psu na budę. Myślę że każdy ojciec doskonale rozumie, o czym tutaj piszę.
No, to zmierzamy do końca wpisu. Czy przykazania są ważne? Są. Czy mamy zrobić wszystko, żeby ich przestrzegać? Tak, mamy. Ale możesz to zrobić na dwa sposoby. W pierwszym – patrzysz na przykazania jako na wąskie drogi, którymi możesz przecisnąć się, żeby być trochę bliżej Boga. To droga Prawa. W drugim – który poleca Jezus – możesz po prostu tu i teraz dotknąć Boga i żyć przy Nim tak, jak On to zaprojektował przed początkiem czasu. To droga dziecka Boga żyjącego przy Tacie. Dziecka, które Ojciec bierze na ręce i błogosławi. Wtedy możesz zapomnieć o przykazaniach – bo będą dla Ciebie zbyt oczywiste.
Na blogu poruszam wiele tematów związanych ze stylem życia i duchowością. Jest on też dla mnie drogą do odkrywania tego synostwa Bożego, które jest wpisane w każdego z nas. Jeśli chcesz towarzyszyć mi na tej drodze i też nią iść, zapraszam Cię do zapisania się do mojego newslettera: