minimalizm wiary, zdjęcie: emile-seguin@unsplash.com CC-0
odprawa

Minimalizm wiary (Łk 3, 10–18)

Dynamika życia w naszych czasach sprawia, że co chwilę jesteśmy atakowani przez nowe ruchy i mody. Śmiesznie jest odkrywać, że wiele z nich nie jest wcale takimi nowościami. Nasi pradziadkowie doskonale potrafili żyć w duchu zero-waste. Leonardo da Vinci tworzył swoje dzieła korzystając z zasad agile. Kiedyś ruchy ekologiczne nie były potrzebne, bo nawet w miastach żyliśmy zgodnie z naturą. A dwa tysiące lat temu nad Jordanem święty Jan zachęcał do minimalizmu.


Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: „Cóż mamy czynić?”. On im odpowiadał: „Kto ma dwie suknie, niech jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni”. Przychodzili także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i pytali Go: „Nauczycielu, co mamy czynić?”. On im odpowiadał: „Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono”. Pytali go też i żołnierze: „A my, co mamy czynić?”. On im odpowiadał: „Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie”. Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest on Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: „Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichrza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym”. Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.

Zgodnie z opisem świętego Łukasza, Jan zalecał wszystkim grzesznikom rzeczy, które dzisiaj znajdziemy w podręcznikach minimalizmu. Masz więcej ubrań, niż jesteś w stanie zużyć? Oddaj część tym, którzy ich nie mają. Masz za dużo jedzenia? Daj to, czego nie przejesz, głodnym. Umówiłeś się z pracodawcą na określone wynagrodzenie? Nie narzekaj, że nie dostajesz nic więcej i nie kombinuj, jak by tu sobie dorobić kosztem klientów.

Potwierdzał to nawet swoim przykładem: mówił, że jego chrzest jest tylko chrztem wody. Niczego więcej nie próbował udawać. Nie mówiąc już o tym, że ogólnie żył bardzo na poziomie „wystarczy”.

Z historycznego punktu widzenia, nie ma w tym niczego dziwnego: ze względu na nieprzestrzeganie Prawa, nierówności społeczne w Izraelu miały się bardzo dobrze (i nie chodzi mi tu tylko o rozwarstwienie społeczeństwa skutek grzechu – po prostu zalecenia przekazane przez Mojżesza miały zapobiegać tym nierównościom i związanym z nimi kryzysom gospodarczym). Do tego od parudziesięciu lat Żydzi musieli żyć pod okupacją Rzymu, więc każdy próbował ugrać dla siebie, ile mógł, byleby tylko poprawić los swojej rodziny. Dokładnie tak samo, jak Polacy w komunizmie.

Ale za radami Jana Chrzciciela stało coś więcej, niż krytykowanie rozwarstwienia społeczeństwa i kombinatorstwa. W zeszłym tygodniu słyszeliśmy z ust tego proroka (Łk 3, 4):

Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego.

Dzisiejsze czytanie jest przełożeniem tego na wytyczne praktyczne. Jak widać, pustelnik nie zaczął od zaleceń w stylu „módlcie się co najmniej cztery razy dziennie po piętnaście minut”, „pośćcie dwa dni w tygodniu” ani „pójdźcie do Jerozolimy i złóżcie dużą ofiarę”. Wiedział, że jego misją jest przygotowanie Izraela do spotkania z Mesjaszem i miał świadomość, że post, modlitwa i jałmużna będą naprawdę skuteczną drogą do spotkania człowieka z Bogiem dopiero wtedy, gdy trafią na podatny grunt. Gdy człowiek się do nich przygotuje. Jako sposób tego przygotowania zalecał właśnie uproszczenie swojego życia. Postawienie na minimalizm wskazywał jako drogę do nawrócenia się.

Jan mówił Żydom, że muszą nauczyć się poprzestawać na tym, co wystarczy. Że muszą przestać kombinować i szukać kruczków. Że mają żyć prościej. W ten sposób chciał przygotować ich na Mesjasza, który zamiast całych pięciu ksiąg zasad, zostawi swoim uczniom tylko jedną (J 13, 34):

abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem.

W czasach Starego Testamentu, przestrzeganie zasad z Pięcioksięgu było warunkiem, żeby móc popatrzeć w świątyni na zasłonę, za którą schowany był znak obecności Boga. Po Zmartwychwstaniu wystarczy ta jedna zasada, aby móc oglądać Boga twarzą w twarz. Uproszeczenie – to wręcz klucz do rozwoju osobistej wiary..

Zastanów się dzisiaj, czy nie komplikujesz za bardzo swojego życia, a przez to też swojej wiary. Pomyśl, w jakich obszarach narosło wokół Ciebie tyle (i nie mówię tu tylko o kwestiach posiadania), że może utrudniać Ci to kontakt z Bogiem. Zobacz, gdzie w swoim życiu ciągle kręcisz i cały czas chcesz więcej. Jeśli potrafisz podjąć wyzwanie – zastosuj w tych wszystkich sprawach rady Jana Chrzciciela i postaw na minimalizm w swojej wierze.

Jako pierwsze ćwiczenie: popatrz właśnie w duchu minimalizmu na swojego proboszcza, który może nie kupował różowego ornatu tylko po to, żeby dwa razy w roku go wyciągnąć z szafy. Przecież fioletowy wystarczy.

Do Bożego Narodzenia zostało w tym roku już niecałe dziesięć dni. Ponieważ ten dzień może nie nadejść, zapraszam Cię do śledzenia adwentowego cyklu wpisów „Czekając na…”. Jeśli jednak Boże Narodzenie nadejdzie, w ostatnim tygodniu grudnia pojawią się nowe wpisy LFX. Jeśli zostawisz swój e-mail poniżej, napiszę do Ciebie o każdym z tych wpisów.

Zapisując się na newsletter wyrażasz zgodę na przetwarzanie Twoich danych osobowych zgodnie z polityką prywatności w celu otrzymywania powiadomień o nowych wpisach i wydarzeniach związanych z blogiem. Nie będę Cię spamował. Będziesz mógł w każdej chwili zrezygnować z subskrypcji.