
Razem jesteśmy siłą (Mk 16, 15-20)
Jedną z rzeczy, których nauczyłem się w czasie formacji w Męskiej Stronie Rzeczywistości, jest podejmowanie ekstremalnych wyzwań jako efekt życia wiarą. I to wcale nie jest wymysł powstających w ostatnich latach jak grzyby po deszczu duszpasterstw dla mężczyzn. To pomysł Jezusa, który widać choćby w wyzwaniu, które postawił apostołom zanim wstąpił do Nieba.
Jezus, ukazawszy się Jedenastu, powiedział do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Te zaś znaki towarzyszyć będą tym, którzy uwierzą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, a ci odzyskają zdrowie”. Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami, które jej towarzyszyły.
Jezus nie wzywa nas do rzeczy prostych czy oczywistych. Co prawda w dzisiejszym czytaniu nie usłyszymy nic o braniu krzyża albo ekstremalnym wybaczaniu, ale myślę, że apostołom trochę podskoczyło ciśnienie, gdy usłyszeli:
Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!
A czy na Tobie te słowa zrobiły wrażenie?
Bo dla mnie – człowieka żyjącego w XXI wieku, który ma komórkę i stały dostęp do internetu, dla którego nie jest niczym dziwnym wysłanie w ciągu jednego dnia e-maili do ludzi na wszystkich kontynentach – to polecenie brzmi ekstremalnie. Dlatego myślę, że jedenastu apostołów żyjących dwa tysiące lat temu też uznało to za coś, co przekracza ich siły.
Pomimo to,
poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał naukę znakami.
Jak to się stało, że ta jedenastka zalęknionych gości, którym mało co wcześniej wychodziło, zrealizowała takie zadanie?
Zrobili to razem. I z Bogiem.
Te słowa Jezusa skierowane są do całego Kościoła. I tylko jako Kościół jesteśmy w stanie je zrealizować. Niezależnie od tego, czy w danym dniu jako Kościół liczymy jedenaście, czy miliard osób. Piotr działał w Jerozolimie, a potem poszedł ewangelizować Rzym. Jakub poszedł do Hiszpanii. Tomasz – do Indii. Ja napiszę ten wpis i postaram się, żeby dotarł on do jak największej liczby odbiorców. Ty możesz ustawić sobie ewangelizacyjny status na Facebooku albo powiedzieć o Ewangelii komuś, kogo dzisiaj spotkasz. I tak dalej. Każdy da od siebie kroplę i dzięki temu wypełnimy ocean. A Bóg nam w tym wszystkim pomoże zsyłając Ducha Świętego i potwierdzając nasze słowa znakami.
Trzy lata temu pisałem, że to czytanie mówi o najnormalniejszych sprawach na świecie. I jeśli będziemy działać z Bogiem jako cały Kościół – nawet najbardziej ekstremalne zadania i wyśrubowane cele staną się dla nas czymś naturalnym.
Bo, jak śpiewała Luxtorpeda:
Razem jesteśmy siłą, osobno – jakby nas nie było.
A niezależnie od aspektu wspólnotowego – uważam, że każdy powinien sobie dzisiaj zadać pytanie „czy chodzę po całym świecie i głoszę Ewangelię wszelkiemu stworzeniu?” w ramach dodatkowego rachunku sumienia z okazji Wniebowstąpienia. Bo co prawda mamy to zrobić jako Kościół, ale też każdy z nas powinien wziąć odpowiedzialność za to zadanie, a nie zwalać na pozostałych we wspólnocie. Jak wygląda Twoja odpowiedź?
Bo ja – choćby patrząc na statystyki bloga – wcale nie wiem, czy w pełni realizuję tę misję.
Ponieważ razem możemy więcej – zapisz się na mój newsletter!

