
RoMy #9: Spragnionych napoić
Picie to taka powszechna czynność. Wiele osób nie wyobraża sobie poranka bez filiżanki kawy albo wieczora bez kubka kakao. Dietetycy zalecają picie co najmniej 1,5-2 l wody na dobę. A różne napoje zajmują tak na oko 1/5 powierzchni hipermarketów. Czy w takim świecie są jeszcze spragnieni i jest miejsce na to, żeby wykonać na nich uczynek miłosierdzia?
Janek: Wydaje mi się, że żyjemy w czasach, kiedy pomoc biednym się „zinstytucjowała”. Jeśli chcę napoić spragnionych, raczej dam pieniądze Janinie Ochojskiej albo Bono, żeby wykopali studnię w Afryce, a nie będę biegał z butelką po ulicy. Zrobię miłosiernie?
Krzychu: Powiedziałbym, że tak – jakby na to nie patrzeć, sprawisz, że spragniony przestanie być spragniony. Choć takie bardziej bezpośrednie uczynki, jak to wspomniane „bieganie z butelką po ulicy” też mają ogromną wartość – bo uczynki miłosierdzia to nie tylko wielkie i szlachetne dzieła, ale też takie drobiazgi – jak ta butelka wody;).
J: A tak patrząc na to – nie uważasz, że katalog uczynków miłosiernych powinien zostać zaktualizowany? Pomijając fakt biegania z butelką – np. grzebanie zmarłych teraz nie jest niczym szczególnym (a nawet przysługuje na to zasiłek z ZUSu), mało kto biega nago po ulicy, podróżnych obsługują hotele…
K: A nie wiem, jak do nich dojdziemy w naszych rozmowach to będziemy się zastanawiać;). Może mało kto biega nago czy podczas podróży nie ma gdzie mieszkać, ale ludzi z tymi problemami wciąż nie brakuje. Mniej ich widać, ale może to znak czasów – może ich się marginalizuje, bo bolą w oczy?
J: Ale dopóki nie ma powodzi albo awarii sieci wodociągowej, to chyba mało kto w Europie ma problem z dostępem do wody. Za to uczynki typu „bezrobotnym dać pracę”, „używać dobrych kosmetyków nietestowanych na zwierzętach”, „otyłego namówić do ruchu” byłyby bardzo na miejscu w odniesieniu do Europy i Ameryki.
K: No to może, żeby wypełnić ten uczynek miłosierdzia, trzeba zadziałać na większym dystansie, jak w Twoim pytaniu z początku rozmowy? Praca czy ruch fizyczny to coś dalej – najpierw trzeba dbać o podstawowe potrzeby.
J: OK, to spróbuje podejść do tego od drugiej strony: Czy jak zrobię Ani rano herbatę i przyniosę do łózka, to jest to ten uczynek?
K: No jak jest spragniona..;) Nie no, po mojemu jest. Ale to pytanie wygląda na zbyt oczywiste – co knujesz?
J: Ja knuję? Nic. Po prostu chcę zobaczyć, jak szeroko można patrzeć na ten uczynek i „przybliżyć” go. Bo tak, jak mówiłem na początku, raczej kojarzył mi się on z Afryką.
K: I słusznie, ale warto pamiętać też o tym, że w Europie też trzeba pić i nie zawsze spragniony ma napój pod ręką.
J: Ale co to znaczy w praktyce? Że mam w czasie maratonu zrobić samodzielnie stoisko z napojami, na którym zawodnicy za darmo (a kibice za prawie darmo) będą mogli się napić?
K: To znaczy, że jak spotkasz kogoś, komu chce się pić, to mu to picie dasz;).
J: Czyli np. Jak przyjdziecie do nas i zrobię Wam kawę?
K: Na przykład. Choć może to już podejść pod „podróżnych w dom przyjąć”:P.
J: Następnym razem porozmawiamy o tym, czy 5 km samochodem to podróż:-). A co z popularnym „oszczędzaj wodę, bo dzieci w Afryce nie mają co pić”? Czy biorąc prysznic, zakręcając kran w czasie mycia zębów albo myjąc naczynia w zmywarce poję spragnionych?
K: Jak dla mnie nie. Po prostu przysługujesz się Matce Ziemi i swoim domowym funduszom, ale nie dzieciom z Afryki. W takich powiedzeniach chodzi bardziej nie o pomoc, tylko o szacunek dla czegoś, czego innym brakuje (bo to samo się odnosi przecież do jedzenia).
J: A masz jeszcze jakiś pomysł, jak dzisiaj można wypełnić ten uczynek?
K: Nie mam.
J: A mnie jeszcze jedno naszło – perspektywa infrastrukturalna. Czy właściciel wodociągów, który obniży stawkę na wodę albo dba o ciągłość pracy instalacji poi spragnionych? Albo ktoś, kto buduje oczyszczalnię czy stację uzdatniania wody, żeby zapewnić lepszej jakości wodę w rejonie? Albo robotnik naprawiający wodociąg, żeby na osiedlu znowu była woda w kranach?
K: A pani w sklepie z wodami mineralnymi i sokami? Kelner podający herbatę? Oni wszyscy robią to za pieniądze. A uczynki miłosierne wynikają z miłości, która z założenia jest bezinteresowna – czyli za okazywanie miłości nie płaci się pieniędzy ani się ich nie bierze. Intencja, absolutny klucz. Jak się robi coś dla pieniędzy, to się nie robi tego z miłości. Inna sprawa, jak piniondz spływa przy okazji. Ale za cienki się czuję na takie rozważania.
J: Cały czas pamiętam, że intencja jest kluczowa i myślałem o sytuacjach, gdzie ktoś to robi z poczucia misji, a potem okazuje się, że nawet mu to może przynieść pieniądze. Przecież Bóg może Cię powołać do czegoś i pokazać, że jak robisz to dobrze, to nie musisz się o kasę martwić.
Chociaż, jeśli ktoś został robotnikiem w wodociągach, bo tylko taką pracę mu w pośredniaku zaproponowali, ale w trakcie pracy doszedł do wniosku, że jego praca jest ważna i musi ją wykonywać dobrze i szybko, żeby inni mieli wodę do picia… Czemu nie. Wtedy pracuje miłosiernie. Ja naprawdę jestem zwolennikiem jak najszerszego patrzenia na uczynki miłosierne i dostrzegania nawet najmniejszych ich przejawów.
A rozważania makroekonomiczne (nawet w skali otwarcia sklepu z napojami) nasunęły mi hasło, które w MMM możecie wykorzystać: „Uczynek miłosierdzia to najlepszy biznes, jaki możesz zrobić”. Jako, że zrobiłem to z misji, nie policzę Wam za copywriting:-P.
K: Dzięki, bardzo to szlachetne. Masz jeszcze jakiś pomysł odnośnie miłosiernego pojenia spragnionych?:P
J: W tym momencie nie przychodzi mi do głowy.
K: To może miłosiernie zakończymy to rozważanie, żeby czcigodnych Czytelników nie męczyć na siłę wymyślanymi rozkminami;).
Jak widzisz, przy tej rozmowie dość mocno popłynąłem w wymyślanie wariantów, jak możnaby dostarczyć coś do picia spragnionym. Po prostu ten uczynek jest dla mnie naprawdę trudny do zrozumienia w dzisiejszym świecie. Dlatego zachęcam Cię do poddania kolejnych pomysłów, jak dzisiaj można napoić spragnionym i podzielenia się opiniami na temat pomysłów, które rzucałem w czasie rozmowy.
Z Krzychem poznaliśmy się jakieś 9 lat temu i chyba parę osób razem uratowaliśmy za czasów ratowniczych.
Razem ze swoją żoną są ostro zaangażowani w ŚDM i to dzięki nim nagrałem świadectwo na Młodych Misjonarzy Miłosierdzia. To nasunęło mi pomysł, żeby pogadać z Krzyśkiem o uczynkach miłosiernych – bo tego tematu zbytnio nie rozumiem. Krzysiek stwierdził, że sam też nie jest ekspertem i chętnie spróbuje ze mną zgłębić zagadnienie. Tak zrodziły się RoMy – Rozmowy o Miłosierdziu. W ciągu Wielkiego Postu i Okresu Wielkanocnego przedstawimy Wam 14 rozmów, w których będziemy się dzielić naszymi przemyśleniami na temat poszczególnych uczynków miłosiernych względem duszy i ciała.
Newsletter to najlepsza metoda, żeby być na bieżąco z moim blogiem. Zostaw swój e-mail, żebym mógł Ci powiedzieć o każdym nowym wpisie i przypominać Ci o tych, które opublikowałem już jakiś czas temu. Możesz też podać mi swoje imię żebym wiedział, jak się do Ciebie zwracać.
